Urodzinowa niespodzianka

Opublikowano: niedziela, 05, luty 2012 01:29
Super User
Odsłony: 4349

 

Urodzinowa niespodzianka w Ustce

 

    Moja żona jak co roku obchodzi urodziny zimą. Od jakiegoś czasu bywa, że mam problem z doborem podarku dla niej z tej okazji. Tym razem gratka była nadzwyczajna bo okrągła. Kwiaty są zawsze dobre i żona je kocha jednak to przecież najczęściej tylko "jazda obowiązkowa" - suplement do tego prawdziwego podarunku. Nawet 50 białych róż ze poważnym dodatkiem również śnieżnobiałej eustomy nie sprawiło by takiego odczucia, o jakie chodziło mi przy tej okrągłej sposobności. Pachnidła ograły się już dawno. Wprawdzie jest to taki podarunek, który oryginalnej dziewczynie nie znudzi się nigdy, a moja małżonka takową kobietą jest na pewno (dowód wywiodę przy innej sposobności), jednak pragnąłem być chociaż nieco oryginalny.

Nijaka sukienka ani inna część garderoby też nie wchodziła w grę. Dwa razy w życiu spróbowałem. Żona po pierwszym razie nieudolnie pozorowała entuzjazm. Nigdy nie zobaczyłem jej potem w szykownej szmizjerce, którą jej wówczas kupiłem. Ostrożnie odradziła mi dalsze próby. Rozumiem ją świetnie więc się na nią w ogóle nie obraziłem. Wiem, że gustu nie mam za grosz. Po trosze było to skądinąd działanie celowe, ażeby w przyszłości zniechęcić żonę do zlecania mi tego rodzaju zakupów, czego robić nienawidzę. Do głowy wpadł mi pomysł na weekend .... gdzieś. Styczeń, wszędzie zatrzęsienie śniegu, zatem...góry. No tak, tyle, że w góry o tej porze roku jedziemy często, posiadamy swoje ulubione miejsca i nie byłaby to żadna niespodzianka.
Wybrałem apartamenty nad morzem . Pomyślałem, że jeszcze nigdy nie byliśmy o tej porze roku na plaży. No dobrze, jednak wybrzeże Bałtyku ma trzysta kilkadziesiąt kilometrów, a ja znowu nie chciałem wybierać oklepanego Sopotu, czy Międzyzdrojów. Nie musiałem się długo zastanawiać.  Wklepałem w Google  wyrażenie: Ustka apartamenty. W Ustce się poznaliśmy. Z sentymentem wspomniałem "nagą plażę" pomiędzy Ustką a Poddębiem i spędzane na niej wiele lat temu dni...
 Propozycji multum. Jednakże ten nasz wybrany  apartament nad morzem musiał być fenomenalny. Urządzony lekko, w jasnych kolorach, a najlepiej w ogóle na biało. Powinien być jasny i słoneczny, posiadać charakter i fason. Nieco to trwało, zanim znalazłem ten właściwy wpis. "Apartamenty nad morzem, Apartamenty w Ustce, Apartamenty STUDIO" brzmiał jego tytuł. To było to! Kolejnego dnia po cichu włożyłem nasze narciarskie kombinezony i resztę ciepłych rzeczy do wozu. Na bagażniku przypiąłem narty. Kiedy powiedziałem żonie, że wyjeżdżamy, nie wydawała się być olśniona tym pomysłem. Udobruchałem ją miłymi słówkami i obietnicą niespodzianki.
- Też mi niespodzianka - mruczała, kiedy zeszliśmy do garażu i spojrzała na dach auta. Niedługo po wyjeździe zasnęła. Nie chce zasypiać w wozie, ponieważ od dnia, w którym dostała prawo jazdy przestała ufać w doskonałość moich umiejętności w prowadzeniu samochodu. Nie przeszkadza jej to jednak zasypiać najczęściej już parę minut po wyjeździe. Ponieważ zawsze brakuje nam czasu na sen, zasypia jak dziecko prawie natychmiast po zapięciu pasów. Podczas każdej wycieczki budzi się najczęściej trzy razy. Kiedy z kolan upada jej  wydawnictwo, które koniecznie chciała przeczytać w czasie drogi, gdy przechylając się przez nią przechylam jej siedzenie do pozycji półleżącej (zawsze przy tym słabo protestuje), a także, kiedy zajedziemy na miejsce i pogłaszczę ją lekko po włosach i buzi.
Gdy tym razem zajechaliśmy na miejsce, było już ciemno. Wieczorem piliśmy schłodzony w lodówce szampan przy blasku świec i stoliku nakrytym bieluteńkim, wykrochmalonym obrusem. Potem boska noc w komfortowym, szerokim łożu i równie białej i świeżej pościeli.
Rano zdziwiła się trochę usłyszawszy krzyk przelatującej pojedynczej mewy.
- Skąd tu mewy? - spytała. Zbyłem to niewinnym kłamstewkiem. Była zdziwiona, kiedy zaproponowałem spacer a nie narty.
Całkowite zdziwienie ujrzałem na jej buzi, kiedy wyjrzała przez okno i zobaczyła port oraz stojące w nim kolorowe rybackie stateczki. Rozpoznała Ustkę i na jej twarzy zagościła tym razem radość.
Po krótkim spacerze przez sosnowy las i port, znaleźliśmy się na nabrzeżu, a potem zeszliśmy na zaśnieżoną plażę.
To był niesamowity weekend nad morzem.
Z opisanej przeze mnie historii można wysnuć parę wniosków dla facetów zagubionych w momencie, kiedy po raz dwudziesty któryś muszą wybrać prezent na imieniny lub inną powtarzającą się okazję:
 - Twoja partnerka doceni nie materialną wartość prezentu, nawet nie jego niepowtarzalność ale sam fakt, że o niej pamiętasz.
wszystkie takie okazje dają ci jednocześnie sposobność pomyślenia, czy znasz swoją żonę, czy wiesz, co sprawiło by jej przyjemność? Czy patrzysz na nią wciąż jeszcze, jak na dziewczynę, którą w przeszłości  obsypywałeś kwiatami i przy wielu okazjach chciałeś odczytać jej życzenia nim ona sama o nich pomyślała?
Jeśli tak nie jest to czas, żebyś przewartościował swoje relacje z Twoją partnerką.
Wiem z doświadczenia, że mężczyźni częściej niż kobiety rozważają planowane przez siebie działania oceniając ich przyszłą efektywność. Użyj tej metody również tu. Rozważ, czy opłaca się wkładać starania w starania o nową partnerkę i oczarowywanie jej - co przy gorszych niż 25 lat wstecz warunkach fizycznych i intelektualnych może być niezwykle „energochłonne” i nieść ze sobą duże ryzyko niepowodzenia, czy też warto być może choćby małą cząstkę tych wysiłków „zainwestować” w odnowienie więzi z Twoją obecną partnerką. Znawcy kobiecej psychiki twierdzą, że często potrzeba tak mało:
- trochę czasu, który „poświęcisz” na przebywanie z nią, a nie z gazetą (i z nią)
- trochę zainteresowania, które wykażesz słuchając jej opowieści
- trochę czułości, którą okażesz ot tak, bez specjalnej okazji
Zrób to, a zdziwisz się, jak rozkwitnie i odmłodnieje.  I niepostrzeżenie, więzy małżeńskie łączące cię z „tą kobietą” staną się na powrót więziami uczuciowymi , które łączą Cię z „Twoją żoną”